środa, 5 grudnia 2012

Moje włosy

Nigdy nie doprowadziłam włosów do ekstremalnie złego stanu, jednak długi czas mówiono mi, że mam ładne, proste włosy, miękkie jednak... bardzo zniszczone. Miałam porozdwajane końcówki aż do połowy długości włosów. Przez co pare lat włosy nie zyskały nawet centymetra długości.

Moje zainteresowanie włosami rozwinęło się stosunkowo niedawno, gdzieś około maja. Dopiero wtedy zaczęłam się zastanawiać dlaczego tak jest i czy mogę temu zaradzić. Szukając czegoś zupełnie innego, przez przypadek trafiłam na blog jednej z włosomaniaczek. Idąc po nitce do kłębka zagłębiałam się w lekturę przeskakując z bloga na bloga i... przepadłam. Od tamtej pory zaczęłam zwracać uwagę na to co używam, jednocześnie planując to co muszę wymienić i dokupić. Okazało się, że włosy wydawały się na pierwszy rzut oka piękne tylko dlatego, że codziennie nieświadomie używałam odżywki z silikonami.
O włosy zaczęłam powoli dbać ok. czerwca.

Od tego czasu poruszam się na razie po omacku, dalej nie mając pojęcia co lubią moje włosy. Jedyne czego jestem pewna to to, że dalej mam straszny problem z łamiącymi się końcówkami, pomimo ścięcia ich we wrześniu. Są raczej suche, nie puszą się nigdy (od kosmetyków - za to siano powstaje natychmiast gdy pofaluje je np robiąc warkocza), nie zdarzyło mi się  ich przeciążyć. Są bardzo kruche, łamliwe, cienkie i rzadkie.
A tak prezentują się na dzień dzisiejszy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz